Komentarze: 5
To se pojechalam do Częstochowy hehehe, do mamy koleżanki, żeby sie wynudzic, ale nie było az tak źle :) se pogadałam z kolega ździebko i kompa mu okupowałam (jak nie moge u siebie, to u niego, było trza mnie nie wpuszczac :P), ale Alek jakos przeżył... chyba ... no i se z nim o różnych rzeczach pogadałam np. o subkulturach i innych bzdurach... no i poza tym byłam na Jasnej Górze, zreszta jak i inaczej byc w Rzymie i Papieża nie zobaczyc. Pomodliłam sie i o ważne rzeczy poprosiłam, takie cos zawsze mi pomaga duchowo, bo wiem, że ktos nade mna czuwa. 4 godzinki prawie w jedna strone, także dupa mi sie spłaszczyła prawie hehs... jeszcze o Góre zahaczyłam i teraz w domku wyladowałam i jestem wypompowana, ale se tu jeszcze musze z moimi miłymi kolegami pogadac :D na szmate sie czaje, tylko jakas tańsza, a nie za 70 zł i na dzis tyle bo mi sie niechce pisdac, jutro za to cosik wymysle hehee DOBREJ NOCY I KARALUCHY POD PODUCHY
P.s jeszcze wczoraj DoDe po lipie spotkałysmy i ale zacyniła hehehe limuzyna pojechała, a zlew szedł .... Dużym Fiatem....ale co to ma piernik do wiatraka, poco ja to mówie????????